czwartek, 2 marca 2017

Siadłem sobie z moim dobrym, internetowym ziomkiem Sebą i chwilę pogadaliśmy. Jak Was ciekawi, to zapraszam, jak nie, to też zapraszam. Wywiad Kstyk x Lay's o smaku zielonej cebulki.
Lejsus: Nigdy nie byłem dobry w rozpoczynaniu rozmów, a co tu dopiero mówić o rozpoczynaniu wywiadów. Oglądałem mistrzów tej sztuki i raczej nie ma żadnego schematu, więc zacznę jak nieśmiały chłopiec piszący do miłości swojego życia. Cześć Seba, co u Ciebie? Jak mija weekend?
Kstyk: Siema Lejsus. Jest świetnie. Wczorajszy wieczór bardzo na propsie, bo spędzony z kumplem i wódeczką (pozdro Foltyn). A dzisiaj się układa od samego rana jak chodzi o ciekawe propozycje rapowe, ale nie będę niczego na razie spoilerować.
Lejsus: U Ciebie zauważyć idzie tylko wzrost ciekawych rozwiązań i propozycji, więc wierzę na słowo, ale póki co bardziej chciałbym nawiązać do pierwszej części wypowiedzi. Co robi Kstyk, kiedy nie jest Kstykiem? Chodzi mi o spędzanie czasu wolnego, wiem że masz studia i oczywistym są ustawki z ziomkami, ale czy oprócz tego znajdujesz czas na jeszcze jakieś hobby? 
Kstyk: Na jakieś wymagające hobby już nie mam czasu i chęci, ale jestem fanem serialów. Nic nie wciąga mnie bardziej i nie daje lepszej rozrywki jak właśnie seriale. Poza tym od roku gram w LoLa. Przez wiele lat nie mogłem się przekonać do tej gry, wręcz ją hejtowałem, ale podczas pierwszej sesji dała mi możliwość odreagowania po godzinach nauki. Dobry nie jestem, ale cały czas staram się grać lepiej.
Lejsus: O, seriale. Masz jakieś ulubione tytuły, możesz coś polecić? Osobiście również co nieco oglądam, obecnie kończę 'Marco Polo' i 'Black Mirror', ale brak ciekawych rzeczy na horyzoncie po zakończeniu wspomnianych serii. 
Kstyk: 'Black Mirror' kozacki serial. 'Mr Robotem' czy 'Vikings' nikogo raczej nie zaskoczę, ale są to moje faworyzowane serie. Z mniej popularnych na pewno polecam 'The Last Man on Earth'. Przy 'Utopi', 'Demonach da Vinci' też bardzo dobrze spędziłem czas. Obecnie czekam na nowy sezon 'Gry o Tron' czy też 'Stranger Things'. Ten drugi nieźle namieszał w ubiegłym roku.
Lejsus:  Mam wrażenie, jakby 'The Last Man on Earth' był jedną z najbardziej niedocenionych serii. Może powodem jest prostolinijność tejże serii i nieco przewidywalny humor, chociaż do mnie przemawia. Zdecydowanie inaczej sprawa ma się przy 'Mr Robocie', 'Grze o Tron' czy 'Stranger Things', bo te robią furorę nawet w Polsce. 
Kstyk: Ale ten humor jest świetny. Postać Phila Millera jest tak karykaturalna, że ten przewidywalny humor bawi jeszcze bardziej. Jak oglądałem pierwszy i drugi sezon to nawet polskich napisów nie było, więc serial chyba się nie przyjął w Polsce.
Lejsus:  Przechodząc już do tego, czym głównie się zajmujesz. Była Aberracja, była Khalida. Ostatnio dostaliśmy również napełnioną emocjami 'emotional feelings ep'. Nieustannie rozwijasz się jako organizator takich projektów, więc jaki będzie kolejny krok?
Kstyk: Kolejnym krokiem będzie duża akcja we współpracy z kimś dużym na polskiej scenie. Jeśli ten projekt wypali, to na pewno pojawi się spore zamieszanie w rapowym internecie. Poza tym chciałbym robić więcej projektów jak 'emotional feelings ep', bo dają niesamowicie wiele frajdy. Raperzy i producenci współpracujący z moim kanałem to masa indywidualności, ale mało kto ze sobą wcześniej współpracował. Przyszedł taki mini album i to zmienił, stworzył nowe znajomości. Lubię patrzeć jak to wszystko się zazębia.
Lejsus:  To samo pomyślałem sobie, kiedy formowałem to pytanie, że z jednej strony niby tylko organizujesz wszystko, ale z drugiej łączysz konkretnych producentów z konkretnymi raperami i wychodzi coś wspaniałego. Przykładem mogą być chociażby 'Kocie Oczy' autorstwa Kato i Skailera. Nie czujesz się trochę jak polski DJ Khaled? Może rozpoznawalność jeszcze nie ta, ale moim zdaniem jest to bardzo adekwatne porównanie.
Kstyk: Hmmm, ja nie robię muzyki. DJ Khaled jest producentem jak i oczywiście DJem. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że to trochę inna robota. Wiadomo, ma wiele podobieństw, więc to nawet dobre porównanie. Co do kawałka 'Kocie oczy' to dostałem już gotowy "produkt". Nie miałem nic wspólnego z dobraniem Skailera do Kato czy Kato do Skailera. Sami się chłopacy zgadali, a że Kato był zaproszony na Aberrację, to stwierdzili, że warto będzie wrzucić ich kawałek na moją składankę. W tamtym czasie było to dla mnie takim zaskoczeniem i codziennie monitorowałem ilość wyświetleń pod trackiem. Przez długi czas był to najpopularniejszy utwór z Aberracji.
Lejsus:  O Kato i Skailerze akurat nie wiedziałem, ciekawa sprawa, było gdzieś wcześniej o tym wspomniane?
Kstyk: Chyba nikt o tym nie mówił. Na Aberracji różnie było z tym dobieraniem. Raz dostawałem finalny track, a raz wszystko od podstaw organizowałem. 'emotional feelings ep' jest już w 100% przeze mnie zorganizowane jeżeli chodzi o dogadanie raperów z producentami i całą resztę.
Lejsus:  Nic tylko czekać na nowe rzeczy, skoro tak. Porozmawiajmy chwilę o stale rozwijającym się kanale na YouTube. Regularnie przybywa tam nowych wykonawców, wiele osób zdecydowało się też na re-upload swoich piosenek do Ciebie po wyciągnięciu do nich ręki. Jak wyławiasz takie perełki, są jakieś konkretne rzeczy, na które zwracasz uwagę? 
Kstyk: Główną rzeczą, której wymagam od muzyki jest jej dobre brzmienie. Jeśli o to chodzi, to mam takie trzy umowne kategorie: asłuchalne, przeciętne, przyciągające. Chcę współpracować z ludźmi, którzy mają przyciągające brzmienie. Oczywiście też nie wezmę kogoś kto naprawdę dobrze brzmi a nawija, że mi rucha matkę na rymach częstochowskich. Tekst jest też czymś ważnym, ale każdy chce powiedzieć coś innego i nie wnikam w jego poglądy. Podsumowując, zwracam uwagę na brzmienie. A sposób znalezienia tych perełek w stosie gówna jest trochę ciężki. Czasem przesłucham 400 tracków z polskiego podziemia, a nikogo nowego nie znajdę. Są osoby co dostały się na kanał poprzez podesłanie mi swoich rzeczy i momentalnie się zajarałem jak i raperzy, których kiedyś nie propsowałem, a dziś ich tracki można znaleźć u mnie. Często też samemu piszę jak znajdę kogoś ciekawego, aby od razu mieć tę osobę u siebie.
Lejsus:  No dobra, wspomniałeś więc o nowym projekcie, który póki co pozostaje za kurtyną i kanał cały czas się rozwija. Chcesz podjąć się robienia jeszcze czegoś związanego z rapem czy raczej skupić się na tych dwóch rzeczach w 100 procentach?
Kstyk: Może w przyszłości bycie tak na serio menedżerem jakiegoś rapera (pozdro VBS). Ostatnio interesuje mnie montaż, ale nie mam czasu, aby się za to wziąć. Na pewno nie będę nagrywać tracków czy robić bitów. Może kiedyś przejmę interes Kuby Stemplowskiego, czyli organizację koncertów we Wrocławiu. Przynajmniej bym nie miał problemów z przesympatycznym ochroniarzem, bo z własnej imprezy by na pewno mnie nie wyprosił haha.
Lejsus: Kuba Stemplowski, o którym wspomniałeś, też poszedł w menedżerkę i z tego co obserwuję, to wychodzi mu całkiem nieźle. Wyproszono Cie kiedyś z koncertu? Co było tego przyczyną?
Kstyk: No Kuba to dobry wariat, więc oby jak najlepiej mu szło. Co do tego incydentu to niestety nie pamiętam zaistniałej sytuacji, ale z relacji znajomych to opierałem się o jakąś lodówkę i prawie się przewróciła. A tak do końca to nie był koncert, raczej event, na którym grało dwóch wrocławskich prodócentow: Da Vosk Docta oraz Restrict Flavour.
Lejsus:  Po zażyciu wysokoprocentowych trunków zdarza się, że dzieją się głupie rzeczy, na przykład to czy filmik, który wysłałem Ci w święta. Ale to pozostaje między nami haha. Skoro nie minęły jeszcze 2 miesiące od początku nowego roku, to zapytam, jaka płyta zrobiła na Tobie największe wrażenie w 2016? Nie chodzi mi o ulubioną a coś, co naprawdę Cie zaskoczyło (niemniej, pozytywnie).
Kstyk: Co prawda rapsy Mikołaja już propsuję od jakiegoś czasu, ale ta nowa EPka Meek, Oh Why? - 'Rękopisy Nie Płoną' to kawał dobrej muzyki. Zawsze miałem problem właśnie z płytami tego rapera, przeważnie pierwsza część płyty była dla mnie bardzo mocna, a druga przeciętna. Tutaj wszystko idealnie siadło.
Lejsus:  No dobra, chyba wyczerpaliśmy większość tematów, więc można śmiało kończyć. Fajnie, że finalnie udało się zgadać, bo pierwszy raz o takim wywiadzie wspominaliśmy chyba z pół roku temu. Panie i Panowie - Kstyk obnażony, dzięki za rozmowę mordo.
Kstyk: Trochę to trwało, ale tak wygląda rapik. Dzięki Lejsus za rozmowę.

*SUPLEMENT DO WYWIADU, KILKA SZYBKICH PYTAŃ I SZYBKICH ODPOWIEDZI* 

1. Twój ulubiony wykonawca (nie raper)?
Zespół DVSN.

2. W ramach eksperymentu wysyłają Cie na bezludną wyspę, możesz zabrać ze sobą 3 przedmioty. Co by to było?
Alkohol, nóż, dobra książka.

3. Dziewczyna proponuje Ci wybór jedzenia na wieczór, co kupujesz?
To, co lubi.

4. Alkohol, który wbierasz na spotkanie z kumplami to?
Biała, polska, czysta żubróweczka - ciepła lub zimna.

5. Czy Młode Wilki Popkillera są potrzebne, jeżeli chodzi o promocję raperów?
Nie.

6. Gdyby miało nie być jutra... 
Złoty strzał.

Rozmowę przeprowadzono 23 lutego 2016. 

niedziela, 6 marca 2016

Pamiętam jak po przesłuchaniu utworu "Krzyż na drogę" zainteresowałem się muzyką Penxa i wraz ze sporą grupą słuchaczy czekałem na płytę, której premiera przesuwała się z miesiąca na miesiąc, z roku na rok. Pytanie "kiedy Dissaster" ewoluowało do rangi klasyka. Album pojawił się po jakimś czasie, a na kolejny wystarczyło poczekać tylko rok. Tylko bo można było się spodziewać, że członek Patokalipsy znowu będzie zwlekać z nowymi rzeczami. Abstrackt, bo tak nazywa się najnowsza płyta Rudego, to rap album, który jest poligonem punchy...
Penx większość o nowej płycie powiedział w Intrze. Mówi jak jest – wszystko jest na poziomie. Mamy do czynienia z progresem w stosunku do starszych rzeczy. Przy Dissasterze padały zarzuty o słabą dykcję, a tutaj została ona wyraźnie dopracowana. W dodatku większą uwagę przyłożono do mixu i masteru. Do braggowych linijek, które czasem trzeba rozkminiać z Geniusem, nie ma się o co przyczepić. Wszystko na swoim miejscu, spostrzeżenia zawsze trafione w 10tkę, ale zaczyna się, to powoli nudzić. Skity z najebanym raperem rozluźniają odbiorcę. Wraz z Intrem i Outrem mamy 5 takich przerywników, co daje nam 11 pełnych utworów i jest to jak najbardziej odpowiednia ilość. 
Warto powiedzieć o „World is mine”, który w bardzo nietypowy sposób angażuje słuchacza. Na samym początku raper uprzedza, że trzeba przygotować się do „zadań”. Następnie podaje instrukcje i jeśli słuchacz podejmie się ich wykonania, to dostanie efekt w postaci rysunków. Jakiś czas temu podjęliśmy ten temat na Asap Swag Gang i wychodzą ciekawe rzeczy. Czy istnieje powiązanie między tym kawałkiem Penxa, a okładką Black Magic Kartkiego? 
Raper mówi, że na płycie miało pojawić się 3 gości. Ostatecznie mamy ich dwóch: Solar i Rose. Obaj dobrze dobrani i cieszy brak członków Patokalipsy, bo tych zestawień powstało już bardzo wiele. Piątka zaufanych producentów. Z częścią z nich autor współpracował wcześniej. Produkcje nie są wymagające, ale mają swój uliczny, charakterystyczny sznyt. 
Single zostały dobrze dobrane. Wyświetlenia jednego utworu zapowiadającego płytę są równe 3 innym, które pojawiły się w dzień premiery. Wydaję mi się, że została źle obrana data premiery. Oprawa graficzna fizyka jest świetna, czego nie można powiedzieć o klipach, które są przeciętne. PART wykonał bardzo dobrą robotę przy projektowaniu digipacka. 

Abstrackt jest idealna dla osób, które wielbią ostre, niebanalne wersy wyśmiewające pewne zachowania. Jednakże nie jest to płyta dla mnie a na pewno nie dla słuchania każdego dnia. Doceniam skille, ale nie zamierzam wracać do tej płyty w przyszłości. 
Ocena końcowa - 7/10

piątek, 5 lutego 2016


Odsłuch podrzucił mi Golin 2 tygodnie temu, dlatego mogę od razu skomentować płytę, z którą się bardzo oswoiłem, ale oczywiście nie rozszyfrowałem wszystkich tekstów. Katakumby towarzyszą mi cały czas i tak pewnie będzie z nowym albumem. Trudno mi sobie wyobrazić, że od poprzedniego krążka minęły aż 3 lata. Czyżbym również zatrzymał się w czwartym wymiarze? Choć jestem bliższy stwierdzeniu, że poprzednia płyta stała się ponadczasowa.

W rozmowie z Golinem dowiedziałem się, że album MKW jest pewnym rodzajem kontynuacji Katakumb, ale na pewno nie są to "Katakumby 2". Między innymi pojawiają się utwory-zagadki, tym razem są to "Miejsca" czy podobnie zbudowana tracklista i ilość tracków świadczą o zazębianiu się obu płyt. Kolejnym wspólnym ogniwem jest Szpalowsky, którego można nazwać "nadwornym" producentem toruńskiego rapera. Czuć, że w pełni się rozumieją, ale o tym później. Ciężko wyróżnić jakikolwiek utwór, bo razem tworzą pełnię. 

Miasta Krzywych Wież rozpoczyna intro, gdzie napotykamy na zaczerpnięte przemyślenia Stasiuka nt. podróżowania. Tajemniczości dodają efekty nałożone na wokal. Tak dobrze dobranego intra, które by wprowadzało w taki sposób w tematykę i klimat całej płyty, dawno nie było. "Święty Spokój" to świetny manifest przeciwko dyskryminacji na tle rasowym. Mimo, że słuchamy muzyki "Czarnych", to nadal mamy do czynienia z tym problemem, a w życiu są ważniejsze rzeczy niż święty spokój. W refrenie znajduje się fragment przemówienia George'a Wallace'a na temat segregacji. W innych kawałkach też możemy nadziać się na różne dialogi i monologi, które dopełniają klimat krążka. Podróż ta metafizyczna jak w ostatnim utworze "Stara Synagoga", który kojarzy mi się z seansem spirytystycznym czy dosłowne jak "Miejsca", które odwiedził raper. Niesamowite przeżycia przedstawione przez wnikliwego obserwatora, przenoszą odbiorcę do tych światów.


  
nie mówcie, że Golin należy do tych co powinni pisać książki. Progres w warstwie wokalnej jest momentalnie odczuwalny. Śmielsze zabawy flow, przemyślane przyspieszenia, poprawiona dykcja czy takie zagrania jak refren w "12 Miejsc", który nie zniechęca, nie zanudza słuchacza, a składa się z ciągłego powtarzania tytułu płyty. Najważniejsze, że Golin jest dużo pewniejszy siebie. Wydaję mi się także, że stał się w pełni świadomy jaką bronią operuje. Po prostu rozpierdala swoją wiedzą i sposobem emanowania nią. Od linijek położonych na tej płycie bije ogromną inteligencją, a w żadnym wypadku autora nie można oskarżyć o grafomanię.

Sample użyte przez Szpalowskiego dopełniają klimat podróży. Dużo w nich egzotycznych brzmień, np. w wyżej wspomnianych "12 Miejscach" czuć Bliski Wschód. Bity są piękne i pod względem budowy bardzo klasyczne. Gołym okiem widać jaka chemia istnieje pomiędzy raperem i producentem. Nie ma mowy o przypadku. Ciekawe czy muzyka na kolejnej (zamykającej trylogię) płycie będzie tylko i wyłącznie zrobiona przez Szpalowskiego, bo udziały ww. producenta, przy współpracy z toruńskim raperem, rosną z albumu na album. Warto dodać, że jeden instrumental dołożył Trepson.



Wydanie fizyczne. Tym razem jest to 3 skrzydełkowy digipack, który został wykonany przez Patryka Machola. Ładnie zgrane nawiązania do podróży. Widać w tym średniowieczny sznyt. Co do samego frontu to jeszcze nie przekminiłem jakie są to konkretnie budowle, bo niestety nie wszystkie z nich kojarzę. 
Do ciekawostek można dodać, że ostanie litery z nazw 18 miast opisanych w utworach-zagadkach tworzą nazwę płyty (poprzednio pierwsze litery z imion wymienionych osób tworzyły: GOLIN EMCE.)

RzyM
DelhI
FlorencjA
Buenos AireS
MadryT
BoloniA
DamaszeK
KaiR
MarrakesZ
AtenY
Tel AwiW
CanterburY
QuebeC
ZurycH
LwóW
HelsinkI
GrassE 
ParyŻ

Po raz drugi Golin zaprosił słuchaczy na wystawną, bogatą we wszelkie najznamienitsze wersy, ucztę. Czasami odnoszę wrażenie, że szukając kolejnych skarbów, jakie ukrywa ta płyta, można popaść w paranoję. Wręcz boję się czym artysta może nas zaskoczyć przy zakończeniu trylogii. Z nadzieją, że nie pojawi się szybciej niż za 2 lata. Nawet jeśli, to nie będzie, to kwestią przypadku, bo u Golina nie istnieje coś takiego jak "przypadek". 

Ocena końcowa 9/10

niedziela, 17 stycznia 2016


Połączenie Buki i starszego od niego o 10 lat Rahima, którego nie trzeba nikomu przedstawiać powinno być wyczekiwane przez rapowy świat. Niestety tak nie jest, bo Buka dał się ponieść wszechogarniającej go komercjalizacji, co poskutkowało porzuceniem stylu z dawnych, solowych płyt czy Sumy Styli. Rahim zaś nie progresuje. Nawet się nie stara, co podkreśla stosując częstochowskie rymy i zabiegi polegające na wypluciu jak największej ilości wyrazów rymujących się w ten sam sposób w niewielkiej ilości wersów.
Gruby brzuch dał pretekst na dietę i sport
Dawniej zażywał mnóstwo fiest i sjest
Hulał ostro fest, by dziś jeść ostro-pest
Przypomniał sobie wnet: życie jedno jest
Można zmiany wnieść, zostać best of the best.
Tak się przecież nie buduje wielokrotnych... Z hashtagami również szału nie ma...
Łupię na nich jednym okiem #cyklop
Drugie szuka gdzie by zniknąć i możliwie szybko #nitro

Przekaz płyty jest jednoznaczny, wręcz banalny, ale możliwy do zrealizowania w przeciwieństwie do "Jest super" Zeusa, który stworzył utopię. Wykonawcy sami zdecydowali się na pewne kroki jak: rzucenie palenia, siłka, sport dlatego ma to realny wydźwięk. Jeśli ktoś nie potrafi samemu działać, a potrzebuje kopa w 4 litery, to znajdzie tu coś dla siebie. Ja nie należę do takich osób, więc tekstowo płyta nie przykuwa mojej uwagi. Tym bardziej, że duet stosuje przewałkowane metafory jak: "Szklanka jest napełniona do połowy, a nie pusta". Ponadto ten "hit" z Natalią Nykiel. Nie wiem czy w MaxFlo nienagranie numeru, który zostałby spropsowany przez wszystkie gimnazja, jest karane, ale i tutaj, tego nie zabrakło. Choć w wywiadach zaprzeczają, aby był to celowy zabieg.


Rapowo Buka wypada dużo lepiej od Rahima. Pomijając już kwestię budowania tekstów. To plusuje przyciągnięciem uwagi słuchacza czy w większości dobrze zastosowanymi przyspieszeniami. Jak i również refreny wpływają na korzyść gdańskiego rapera. Nietrafne okazało się dokańczanie sobie nawzajem końcówek rymów w tytułowym utworze. Przyczepić się jeszcze mogę do różnicy w wizerunku na trackach i w wywiadach. W tych drugich Buce brak pewności siebie pokazywanej w studiu podczas nagrań. 

Najjaśniejszym punktem jest feat Fokusa. Trafił w 10tkę wersam
i:
Te tysiąc osób mówiąc "Siema Fokus" przedstawiło mi się w ten sam sposób 
"Wiem, że mnie nie zapamiętasz...", otóż wiedz, że Cię nie zapamiętam, powtórz
Można to uznać za aroganckie zachowanie względem fanów, ale chyba żadna osoba, z tych co podbijają po koncertach do wykonawców, nie spodziewa się, że na następnym evencie tenże raper będzie pamiętać takiego człowieka. Rap w Polsce to i tak zbyt małe show, a dotarcie do głównych przedstawicieli nurtu jest zbyt proste. Refren w wykonaniu wokalistki Masi, na wyżej wspomnianym "Z archiwum twarzy", dopełnia całość. Fajnie było usłyszeć Abradaba, ale czy jego wkład w ten album warto docenić? Szczerze wątpię. 



Jeśli chodzi o aspekty poza rapem, to dobór bitów nie zawiódł. Mimo wszystko ponad resztę producentów wybija się Vixen, który wyprodukował "Pełną Piersią", "Nie musisz mieć urodzin" i "Trochę szacunku". Najgorzej wypadły instrumentale DiNO'a, gdzie stosuje te same, oklepane schematy od kilku lat. W większości są to proste elektroniczne bity 
Wydanie przykuwa uwagę i warto, chociażby dlatego powodu zapoznać się z fizykiem. Świetnie przekształcone zdjęcia duetu w formę postaci animowanych. I coś co lubię i bardzo szanuję - książeczka z tekstami. Naprawdę pomaga w skupieniu się przy pierwszych odsłuchach i daje możliwość konfrontacji, gdy nie jest się pewnym danego słowa. Skrecze i cuty na plus, bo w dzisiejszym rapie mało się tego robi. 
O klipach mogę powiedzieć tylko tyle - Przedmarańcza. 

"Optymistycznie" jest skierowane do zdobytego już fanbase'u Buki, MaxFlo i Rahima. Zdobytego na tym, czym charakteryzuje się śląska wytwórnia. Szanuję umiejętność dostosowania się do fanów, ale na pewno płyta nie przyciągnie nowych słuchaczy. Na pewno nie zadowoli słuchaczy śledzących wcześniejsze kroki obu raperów. Mimo wszystko liczę na powrót starego, dobrego Buki, który potrafił zaskakiwać. Połączenie najgorsze nie jest, bo czuć porozumienie między raperami, ale czymś takim może zadowolić się mało wnikliwy odbiorca.

Ocena końcowa 3/10 

niedziela, 3 stycznia 2016

Klikając w ten <link> możecie wspomóc grafika lajkiem.

2015 się skończył, więc wypada go podsumować. Kategorie skradzione ze Ślizgu, ale rozszerzone, a odpowiedzi bez hierarchii. Opcje wybrane poniżej są bardzo subiektywne i zależą tylko od własnego widzi mi się. Zostały wybrane tylko te, które zostaną na naszych urządzeniach grających na dłużej. Naszych bo do podsumowania zaprosiłem Agatkę, która pomaga prowadzić mi fanpage. Jest to ciekawa możliwość konfrontacji, a na pewno pokazuje, że każdy ma swoje "TOP" i nikt z tym nie ma problemu. No chyba, że słuchasz Chady. 
Do każdej kategorii można by na pewno dodać chociaż kilka kolejnych pozycji, jednak robione na szybko. 





A jakie są Twoje propozycje?

niedziela, 25 października 2015


   
NIE JEST SUPER. W taki to najkrótszy sposób można by podsumować nowy krążek Zeusa. Przez blisko godzinę otrzymujemy olbrzymią ilość pesymistycznej energii, która może kompletnie nas zdołować. Warto zauważyć, że łódzki raper dostrzega promyk nadziei, ale jego "marzenia" są naiwne i potrzebujące zaangażowania całej ludzkości. Dlatego też nie będzie super. Wizja świata przedstawiona na płycie ma miejsce tylko w utopii. 

Odsłuch całej płyty rozpocząłem w trakcie przygotowywania się do wyjścia na zajęcia. Niekoniecznie obrałem odpowiedni moment, ze względu na zaspanie, które powinno wiązać się z brakiem skupienia. Jednakże wyłapywałem słowo za słowem, budując konstrukcje myślowe. Zeus wciela się w Wergiliusza, który oprowadza nas, tak jak Dantego po Piekle. Po usłyszeniu już tylu negatywów ludzkiego postępowania pojawia się możliwość przemiany tego świata na lepsze; jak mówi sam artysta "Potrzebujemy dobrych zmian". W rzeczywistości rady rapera nie mają większego sensu, a tym bardziej pokrycia w ludzkiej naturze. Co gorsza, wszystko zostaje nam przedstawione czarne albo białe. Pieniądze, pozycja, sława w interpretacji Zeusa to iluzja postępu, przyjemnego życia. Zmiana nie jest kwestią czasu, ma prawo zaistnieć tylko idealnym świecie. 

   

Mimo monotematyczności, która jest wprost proporcjonalna do ilości tracków, to Zeus udowadnia, że nadal perfekcyjnie przenosi własne uczucia na "empetrójki". Dykcja, flow, charyzma, technika też nie odstaje w porównaniu do poprzedniej płyty. Jeśli chwielibyśmy mówić o progresie Zeusa, to warto byłoby zwrócić uwagę na sporą ilość eksperymentów i niekonwencjonalnych rozwiązań. Przykładem może być chociażby refren w "ODP. 2". Po usłyszeniu tego singla byłem zdegustowany takim zabiegiem. Jednak po kilku pełnych odsłuchach krążka przekonałem się do niego. 

Jako, że próbowałem zgłębić temat, znaleźć czynniki pierwsze, które mogą mignąć niezauważone w trakcie dwóch pierwszych sesji z "Zeus. Jest super" postanowiłem powtórzyć zabieg 5-6 razy. Szczerze mówiąc, gdybym tego nie zrobił, to niczego bym nie stracił. Tekstowo płyta jest wręcz banalna, a główny temat powtarza się w prawie każdym kawałku. Przez to, przejadłem się różnymi mowami motywacyjnymi, a jak nie rozumiałem osób, które potrzebują coachingu, to tak teraz nie mam zamiaru zrozumieć, co mają ludzie w głowach, dla których jest to przydatne. 
   


Wielkim atutem są bity wyprodukowane przez samego rapera jak i w kolaboracji z Roginim. W wokalu, jak i w podkładzie muzycznym idealnie przekłada emocje dotyczące danego tematu. Moc, agresja - “Zgłupiej”, “Mniejsze Zło”, radość - “Będziemy dziećmi”, smutek - “Orinoko flow”. Mimo dołujących treści, większość instrumentali brzmi naprawdę sympatycznie. Co ciekawe, część płyty ma potencjał radiowy dzięki refrenom stworzonym przez Zeusa i Justynę Kuśmierczyk. Niektóre momenty mogą zostać uznane za zbyt radykalne jak na rap, który w opinii części słuchaczy powinien być hermetycznie zamknięty na takie wybryki. Niewątpliwie, bardziej przeszkadza mi warstwa tekstowo niż samo brzmienie.

Do “Zeus. Nie żyje” zdarza mi się wracać, ale bawiąc się w przepowiadanie przyszłości to uważam, że nie sięgnę z powrotem do nowego materiału. Cieszę się, że łódzki raper odbił od nieudolnych featów, ale martwi mnie to, że gdyby dodał w swoich tekstach wzmianki o religii to mielibyśmy drugiego Tau. Monotematyczność, truizmy i bezczelny couching to poważne problemy tej płyty. Mimo tego pojedyncze utwory możemy uznać za intrygujące, pobudzające do pewnych refleksji, ale tylko do refleksji. Wizja Zeusa może istnieć tylko w stworzonym w jego głowie świecie.

Ocena końcowa - 5/10